aaa4
NOWY
![NOWY NOWY](http://img219.imageshack.us/img219/3762/chroniclesranks0ej1.gif)
Dołączył: 15 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 11:15, 12 Sty 2018 Temat postu: bar |
|
|
Mniszka siedziala na pryczy za przepierzeniem z kocow, ktorymi Red wydzielil sobie w lazarecie cos w rodzaju wlasnego pokoju. Stopami nie siegala do ziemi, z podartej sukni wystawaly chude, pokryte zadrapaniami i blotem lydki. Obracala w palcach kawalek czerstwego chleba, zupelnie jakby nie wiedziala, co z nim zrobic. Wygladala teraz najwyzej na pietnascie lat. Smarkula, pomyslal ze zloscia Snow. Zamiast nianczyc, powinno sie ja po prostu odeslac do domu, niech jej tam [link widoczny dla zalogowanych]
ojciec pilnuje.Widac McBride myslal o tym samym.
-Skad jestes? - zapytal, podajac jej kubek z goraca herbata.
Machnela reka w nieokreslonym kierunku.
-Rodzice uciekli? - dociekal Szkot.
Zwrocila na niego spojrzenie. W mdlym swietle karbidowki blekit jej oczu sprawial wrecz nierzeczywiste wrazenie.
-Nie wiem - powiedziala. - Nie widzialam ich.
-Jestes tu od poczatku wojny? - zdumial sie Red, ktory dotad ignorowal ich, zirytowany, ze go wyrwali z drzemki, pierwszej od dwoch dni.
-Od siedmiu lat - odparla dziewczyna.
Snow usmiechnal sie w duchu. Dobrze, ze Kaznodzieja tego nie slyszy, pomyslal. Jeszcze bardziej utwierdzilby sie w przekonaniu o barbarzynstwie papistow, ktorzy zamykaja swoje niewinne dzieci w klasztorze. Moze nawet zrobiloby mu sie jej zal.
-To ile mialas lat, jak cie przyjeli? - McBride prychnal z niedowierzaniem. - Osiem?
Jej twarz zlagodniala nieznacznie.
-Dwanascie. Wystarczylo, by tkac, a moja poprzedniczka umarla.
Szkot sciagnal lekko usta. Usilowal ukryc zaciekawienie, lecz Snow widzial, ze slowa dziewczyny zafrapowaly go. McBride nie [link widoczny dla zalogowanych]
potrafil oprzec sie tajemnicom. Jeszcze przed wojna wloczyl sie po swiecie, czasami pisywal do gazet, czasami imal sie dorywczych zajec, zeby troche zarobic i powedrowac dalej. Snow sadzil, ze wlasnie ciekawosc sklonila Szkota do zaciagniecia sie do armii. Wtedy wielu sie wydawalo, ze wojna jest jeszcze jedna zagadka, najbardziej zajmujaca ze wszystkiego, z czym sie dotad zetkneli.
-Poprzedniczka? - powtorzyl.
Ze znuzeniem potarla czolo. Na skroni miala szeroka, sina szrame od uderzenia.
-Zawsze tak bylo. Dwanascie tkaczek z dwunastu wiosek. Gdy jedna odchodzi, jej miejsce przy krosnie zajmuje mlodsza z tej samej rodziny.
-Tkwisz przy tym kosciele od siedmiu lat, cos tam tkajac i zawodzac durne hymny? - wyrwal sie Red. - Co za marnotrawstwo! - dodal z pasja.
Snow spojrzal na niego z rozbawieniem. Dziewczyna nie byla az taka ladna, zeby jej zalowac, widywali juz znacznie bardziej urodziwe zakonniczki. Ale Felczerowi nie szlo bynajmniej o jej wdzieki, ktore bezuzytecznie wyschna i skwasnieja w klasztornych murach dla nikogo. Nie, Red zzymal sie z powodow o wiele bardziej pryncypialnych. Na studiach do szpiku kosci przesiakl nowomodnym wolnomyslicielstwem i przy kazdej okazji dzielil sie z kolegami swoimi przemysleniami. Oczywiscie doprowadzal tym Kaznodzieje do furii, ale na szczescie na glowny cel swych atakow i niewybrednych dowcipow wybral sobie kapelana, wielebnego Jonesa, grubasa o czerwonym nosie, widomym znaku zamilowania do trunkow, i wiele mowiacym przezwisku Boza Wojna. Gale rowniez go nie cierpial i od tamtej pory zawsze klal, kiedy przypominal sobie, jak na samym poczatku tej cholernej ofensywy wielebny Jones biegl na swoich krzywych nogach za drezyna pelna dzieciakow z ostatnich uzupelnien, ktore dowiedzialy sie, ze jada prosto na pierwsza linie frontu, i pokrzykiwal razno:
-Czy zamierzacie wyruszyc z naszym Przyjacielem na boza wojne? Czy wierzycie w boza wojne?
Rozsmieszyl ich wtedy: dla chlopakow z pierwszego zaciagu od dawna najlepszym przyjacielem byl karabin maszynowy Lewisa, pieszczotliwie zwany grzechotnikiem, a nie Dobry Pasterz z dzieciecych modlitw, pochylony z troska nad zablakana owca. Jeden Kaznodzieja mu odpowiedzial, spluwajac na ziemie z odraza.
-Sir, lepiej trzymaj swojego biednego Przyjaciela z daleka od tego krwawego bagna. - I wedle wiedzy Snowa byla to najsmielsza wycieczka w kierunku swietokradztwa, na jaka Gale sobie pozwolil przez ostatnie trzy lata.
Twarz dziewczyny stezala. Snow od razu odgadl, ze slowa Felczera urazily ja do zywego.
-Sami wszystko zmarnowaliscie - syknela przez zeby. - Nikt was tu nie chcial.
Red ponownie probowal sie odezwac, ale Szkot uciszyl go ruchem reki i wyjal zza pazuchy zdjecie gobelinu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Pią 11:22, 12 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|